Powrót do zdrowia po chorobie nowotworowej to często długa i wieloetapowa przeprawa, która wymaga ogromnych nakładów siły płynącej nie tylko z nas samych, ale także naszych najbliższych. Rekonwalescencja to także próba powrotu do normalności i przyziemnych spraw, które ze względu na długotrwałe leczenie musiały zejść na drugi plan.
Na wstępie warto wyjaśnić zatem, iż, seksualność jest naturalną funkcją organizmu. Ma ona charakter biologiczny (nastawiony na prokreacje), psychiczny (jak potrzeba intymności, czułości), społeczno-kulturowy (motywuje do budowania więzi, partnerstwa) oraz hedonistyczny (ukierunkowany na osiągniecie przyjemności, redukcję stresu, podwyższenie poziomu hormonu szczęścia – serotoniny). Nie można odmówić jej zasadniczego wpływu na nasz rozwój i funkcjonowanie.
Jak wygląda zatem powrót do codziennej rutyny, do utraconego niejednokrotnie poczucia kobiecości, do życia seksualnego, które stanowi tak integralną część naszego zdrowia fizycznego i psychicznego?
Skupiając się na aspektach związanych ze zdrowiem, warto podkreślić, że każdy powrót wymaga czasu, a czas potrzebny by znów poczuć się dobrze we własnym ciele nie jest z góry określony. Nie wymagajmy od siebie natychmiastowej zmiany nastroju, czy automatycznych skoków libido – wyciszmy swoje obawy, dajmy czas na regeneracje tkanek i unormowanie hormonów, skupmy się na nowo na własnych potrzebach, odbudowaniu intymności utraconej podczas leczenia. Jednak, nie miejmy również obaw próbować powrotu do seksu, gdy zarówno lekarz jak i nasze własne „JA” podpowiada, że tego potrzebujemy. Wiele kobiet budzi w sobie nową energie wraz z powrotem do zdrowia, to dobry czas na odzyskanie własnej seksualności, wprowadzenie zmian, czy dotychczas nieznanych elementów w naszej alkowie. Warto wtedy po prostu posłuchać siebie – może się okazać, że to co dotychczas sprawiało przyjemność, już nie cieszy, a sam powrót do zbliżenia wywołuje stres i obawy, że nie będzie tak jak dawniej. Dużą role odgrywa w tej sytuacji nasz partner i szczera rozmowa o oczekiwaniach i obawach. Każda ze stron ma prawo do własnych odczuć i spostrzeżeń.
Co zrobić gdy pomimo chęci czujemy, że coś się w nas zmieniło, nie umiemy się na nowo otworzyć, lub widzimy, że pomimo powrotu do zdrowia odczuwamy inne dolegliwości, z którymi nie potrafimy sobie sami poradzić?
Pamiętajmy, że z seksuologicznego punktu widzenia to co jest normą jest płynne i swoiste, oczywiście przy założeniu, że nie wykracza poza normy prawne, partnerskie, medyczne. Nie musi być zatem nic złego w tym, że ukierunkowanie naszych potrzeb uległo zmianie. Warto wiedzieć jednak kiedy i do jakiego zwrócić się specjalisty gdy zajdzie taka potrzeba, każda sytuacja wywołująca niepokój może przecież zostać skonsultowana. Szereg specjalizacji służy ustaleniu czy dane zaburzenie jest natury przejściowej, wymagającej wsparcia farmakologicznego (jak częstsze infekcje przy zaburzeniach odporności, zbyt małe nawilżenie stref intymnych po chemioterapii) czy ma charakter przewlekły wymagający terapii (jak dyspareunia – bolesność przy stosunku, stany lękowe, hipolibidemia – osłabiony popęd). Nie musimy być jednak ekspertkami w każdej dziedzinie. Pamiętajmy, że czasem wystarczy opisać problem na kontrolnej wizycie u lekarza ginekologa/ urologa/ endokrynologa, zapisać się na konsultację psychologiczną, seksuologiczną (seksuolodzy przyjmują także w ramach NFZ!), lub skorzystać z usług fizjoterapeutów uroginekologicznych, by zacząć sobie pomagać.
Seksualność nadal bywa tematem tabu i aspektem często pomijanym w gabinetach, miejmy zatem świadomość wagi własnej seksualności, jej wpływu na nasze zdrowie i nie bójmy się nauczyć obchodzić zgodnie z naszymi potrzebami.
Ewelina Łyszczarz – absolwentka kierunku seksuologia kliniczna na AEH w Warszawie