Cześć, chcę podzielić się moją historią ku przestrodze wszystkim beztroskim młodocianym. Co prawda nie jest to jeszcze nic strasznego w porównaniu z historiami jakie tu przeczytałam. Mama 24 lata i rok temu, pierwszyt raz zostałam wezwana po badaniu cytologiczym, zrobionym zresztą przypadkowo. Już wyobrażałam sobie niewiadomo co, bo czemy by po mnie dzwonili. Okazało się ze mam wirusa HPV, 4 najgorze rodzaje. po zaledwie 5 miesiącach badań i czekania na wizyty wyniki były jeszcze gorsze. Wirus szybko się rozwinął i pojawiły się na szyjce zmiany CIN2/CIN3. teraz już jestem po wycięciu zmian i jak na razie wszystko wygląda dobrze ale nie ma pewności że za jakiś czas wszystko się nie powtórzy. Teraz już jestem pod ścisłą, stałą kontrolą i jestem świadoma tego co może się wydarzyć. Szybkie wykrycie zmian też daje duże możliwości działania aby rak się nie rozwinął. Jednak przy każdym zabiugu tracę kawałek szyjki, a to ma dla mnie wielkie znaczenie bo nie mam jeszcze dzieci. Ostatni rok dał mi sporo do myślenia i beztroskie życie zmieniło się na szybkie planowanie przyszłości aby potem nie było za późno…także wszystkim młodym i beztroskim polecam jednak zastanowiśc się na tym co się robi i z kim się to robi. I przede wszystkim się badać !