czerwiec 2008 rok Białystok. Mąż jak zwykle zapracowany, przebywający w Warszawie. Ponidziałek -dobra wiadomość- dostaję dotację na utwożenie wałsnejdziałalności gospodarvczej.Środa lekarz wzywa do swojego gabinetu informuje mnie o dysplazji . Czwartek po południu chłopak mojej 20 letniej córki prosi mnie na rozmowę.dowiduję się iż w niedługim czasie zostanę babcią . szok. nioedowierzanie .tyle emocji w ciągu tak krótkiego czasu. Od czego zacząć? Pomyślałam przeszłam tak wiele w życiu. Co mnie nie zabije to wzmocni. Pierwsza rzecz od której zaczęłąm tyo wesele mojej córki.Po dwóch tygodniach zapraszaliśmy gości na wesele. W tym czsie pewnego czwartkowego wieczoru dzwoni do mnie mój lekarz i mówi Pani Kasiu dlaczego pani nie ma. przeciez w pani przypadku decyduje czas . Informuję panią o konsekwencji pani działania . To ze pani córka będzie miała dziecko trzeba się cieszyć a na weselu to pani zatańczy . Postanowiłam zę jednak przed weselem pójdę na “wycinek” > Wesele było 11 sierpnia .W tym czasie zorganizowałam otwarcie działalności gospodarczej . We wrześniu usunięto mi część szyjki macicy. nie musiałam mieć chemioterapii. Jestem zdrowa. Regularnie się badam. Niestety nie bardzo chciałam mówić o swojej chorobie . Mężowi powiedziałam ze to” chyba rak”. Dzieci o tym nie wiedziały.Mąż jak zwykle zabiegany. Odwiedził mnie raz w szpitalu.historia dobrze się skończyła. Ciało zdrowiało .