Moja historia dopiero się rozpoczyna i mam nadzieje,ze będzie miała szczęśliwe zakończenie. Mam 39 lat, jednego synka i nigdy wcześniej żadnych problemów ginekologicznych. Cytologię od lat robię prywatnie raz w roku i zawsze wychodziła książkowo. Ostatnią prawidłową miałam w maju,następnie w lipcu,w trakcie stosunku zaczęłam krwawic, co natychmiast spowodowało kolejna wizytę u ginekologa. Na usg wszystko czyściutko, pobrano kolejną cytologie, tym razem płynną. Po dwóch tygodniach dostałam wynik,ze występują u mnie komórki ASCUS 🙁 Kolejne Badanie – tym razem typowanie wirusa HPV. Wynik pozytywny,szczęście w nieszczęściu,ze nie mam tych trzech najbardziej onkogennych szczepów, ale jakiś jest obecny – również onkogenny 🙁 Kolejne badanie celem sprawdzenia czy wirus jest wbudowany do genomu komórek. Trzy tygodnie czekania i wreszcie pierwsza dobra nowina – nie jest. Odczekałam miesiąc,żeby od ostatniej cytologii zdążyły minąć trzy miesiące i właśnie wczoraj zrobiłam kolejną. Jeśli znów wyjdzie nieprawidłowa,to idę do szpitala na pobranie wycinków do badania histopatologicznego, jeśli komórki się naprawią, to czeka mnie trzymiesięczną kuracja żelem papilocare i potem nie wiem co dalej.. Jest we mnie bardzo dużo lęku, obaw i złych przeczuć. Boje się,że mimo pozornie dobrych wyników os się we mnie niedobrego cały czas działo. I ze może ta moja nadzieja nic mi nie da. Jeśli macie jakieś rady co do ścieżki postępowania, to będę wdzięczna za kontakt.