Drogie Niezapominajki Zwracam się do Was prośbą o słowa wsparcia i dodanie otuchy. Zacznę od krótkiego naznaczenia mojej historii, która nie jest może smutna i przykra ale myślę, że nie jestem jedyną kobietą, która znalazła się w takiej sytuacji i zdecydowanie trzeba temu przeciwdziałać. W październiku 2013 roku zgłosiłam się na kontrolne, coroczne badanie cytologiczne. 10 dni później zadzwonił telefon. Wynik cytologii czekał na mnie w pokoju położnych. Grupa III, podejrzenie CIN II. Spanikowana zaczęłam płakać. Lekarz z którym rozmawiałam tego dnia starał się mnie uspokoić i przepisał antybiotyk na duży stan zapalny, który również wyszedł w cytologii. Na szczęście mogłam liczyć na rodzinę i znajomych. Pospiesznie zapisałam się do polecanej przez koleżankę pani doktor. W jednym z warszawskich szpitali pani doktor ponownie pobrała cytologię. Grupa III, podejrzenie CIN III. Pani doktor wykonała kolposkopię, potwierdziła to co wyszło w badaniu cytologicznym. Skierowano mnie na pobranie wycinków. W międzyczasie zrobiłam test HPV – 3 typy, wszystkie onkogenne. 10 dni po wyjściu ze szpitala zadzwonił telefon. Położne prosiły o szybkie odebranie wyników. Na kartce z łacińskimi nazwami widniał dopisek „wymagana konsultacja profesorska”. Zapisałam się na nią. Czekając na wizytę pokazałam wynik pani doktor która jako pierwsza pobierała moje badanie. Uspokoiła mnie. Profesor dał skierowanie na zabieg do szpitala. 5 marca wykonano u mnie elektrokonizację metodą LEEP. Obecnie czekam na wyniki. Opisałam wszystko w wielkim skrócie bo takich historii czytałyście na pewno dużo. Mnie w tej historii zabolało w ostatnim czasie coś nieoczekiwanego. 4 dni po powrocie ze zwolnienia lekarskiego, na którym przebywałam od 5 do 15 marca, otrzymałam wypowiedzenie z pracy. Zostałam poproszona nagle do pani dyrektor która nawet na mnie nie patrząc wręczyła mi druczek do podpisania. Zestresowana zapytałam co jest powodem mojego zwolnienia. Pani dyrektor odpowiedziała „za dużo w ostatnim czasie przebywała pani na zwolnieniu lekarskim my potrzebujemy pracowników”. To jedyne wytłumaczenie jakie uzyskałam o pani dyrektor. Oczywiście na moim wypowiedzeniu tego nie ma (pracowałam na czas określony, umowa kończyła mi się w grudniu 2014 roku). Nie przypuszczałam, że mogę zostać zwolniona z tego powodu… Tym bardziej przykre jest to, że pracuje w placówce świadczącej prywatne usługi medyczne, która ma w całej Polsce wielu pracowników i należy do międzynarodowej firmy, która podobno bardzo dba o swoich pracowników… Mam 25 lat, nie mam jeszcze dzieci, ale z mężem bardzo chcielibyśmy je mieć. Jednak na chwilę obecną straciłam wszelką nadzieję. Czekając na wyniki tak ważnych dla mnie badań pozbawiono mnie pracy z powodu mojego leczenia… Złożyłam już wniosek do sądu pracy ale pewnie niewiele to da. Jednak walczyć trzeba Drogie Niezapominajki, walczcie o Nas i o Nasze prawa! Powinnyśmy czuć się silne! Z wyrazami szacunku do Waszej pracy