Witam wszystkie panie! To moja pierwsza wizyta w Kwiecie Kobiecości. Wydawało mi się, że nie będę miała potrzeby dzielenia się swoimi dramatami, troskami i nadziejami z innymi, szczególnie że w trakcie terapii wystarczało mi wsparcie rodziny i przyjaciół, a było wielkie … Dwa miesiące temu zakończyłam leczenie – radykalną radiochemioterapię. Czuję się naprawdę dobrze – fizycznie. Bardzo szybko wróciłam do dawnej aktywności. Są momenty, gdy choroba wydaje mi się tylko złym snem, ale po chwili dopada mnie paniczny strach o jutro. W takich chwilach tłumaczę sobie, że każdy dzień jest ważny, a sztuka życia polega na czerpaniu radości z każdej dobrej chwili. Nigdy nie myślałam, że to takie trudne, gdy w tle czai się strach… Po pierwszym badaniu kontrolnym wyszłam szczęśliwa, ale zanim dojechałam do domu już myślałam o następnym i jego wyniku. Czy przychodzi taki moment, kiedy schodzi się z tej bomby choć na chwilę? Mam nadzieję, że tak, bo życie w obłędzie samo w sobie staje się ciężarem. Mam jeszcze radę dla tych kobiet, które dopiero rozpoczynają walkę – omijajcie proszę fora i opracowania medyczne! Niestety ja uległam magii internetu i wpadłam w pułapkę fatalistycznych wizji – niepotrzebnie. Terapia, którą przeszłam -choć łatwo nie było – obyła się bez dramatów. Byłam leczona w Zachodniopomorskim Centrum Onkologicznym w Szczecinie. Pozdrowienia dla wszystkich – tych ocalonych i walczących Anita