Wszystko zaczęło się 10 listopada 2011 roku. Świat przewrócił się do góry nogami, nigdy wcześniej nie czułam takiego bólu, smutku, pustki i żalu, był tylko wielki lęk – lęk przed przyszłością, strach o życie. Tego dnia zadzwonił do mnie lekarz, który kilka dni wcześniej pobierał wycinek, przyszły wyniki, usłyszałam w słuchawce diagnozę: Rak szyjki macicy. “Musi Pani jak najszybciej zgłosić się do C.O.” – powiedział.. Dał skierowanie i później wszystko potoczyło się ekspresowo. Badania, operacje, oczekiwanie na histopatologię, leczenie uzupełniające, które trwało w sumie 5 tygodni, było długie i męczące. Nie miałam siły, ale wiedziałam, że muszę walczyć, mam dwoje dzieci, które bardzo kocham. Ciągle zadawałam sobie pytanie, dlaczego tak się stało? Czemu to mnie spotkało? Za co Boże?! Myślałam, że umrę, jak nie wcześniej to później, ale tak się stanie. Nie mogłam się z tym wszystkim pogodzić. Tak często się badałam, rok wcześniej robiłam cytologię, było OK., ale lekarz wtedy mi powiedział, że u młodych kobiet choroba szybko się rozwija. Kiedy zadzwonił, upadłam na kolana i nie miałam siły się podnieść, a potem było jak w jakiejś hipnozie. Nie wiedziałam, co się ze mną dzieje. Depresja, płacz i tak w kółko. Znalazłam w internecie fundację Pani Idy Karpińskiej – Kwiat Kobiecości, i fundację Pani Eli Więckowskiej, właśnie dzięki tym Paniom podniosłam się na nogi, zaczęłam wierzyć, ze może mi się uda. Wielokrotne rozmowy z tymi Paniami pomogły mi uwierzyć w siebie, dodały nadziei i otuchy. Moja kochana rodzina…bez nich na pewno nie dałabym rady, wspierali mnie, dziękuję im za to z całego serca. Teraz czekam, mam badania kontrolne w czerwcu, strasznie się boję, bo nie wiem jak będzie dalej. Ciągle czytam historie ludzi, którym się udało, to dodaje nadziei. Gdy człowiek dowiaduje się, że jest chory, staje się malutką, bezbronną istotką, która jak nigdy wcześniej potrzebuje miłości, bliskości. Potrzebuje, żeby ktoś cały czas koło niej był, to naprawdę tak wiele znaczy. Wcześniej nie doceniałam wielu rzeczy. Po takim doświadczeniu wszystko się zmienia. Zaczyna się doceniać najdrobniejsze rzeczy, które cieszą, jak nigdy wcześniej. Tłumaczę sobie, że wszystko jest po coś, choroba także. Zastanawiam się , czy jeszcze kiedyś będzie tak, jak wcześniej, przed chorobą. A może będzie lepiej… to wszystko czas pokaże. Swoją historią chcę zmotywować inne kobiety do tego, żeby badały się profilaktycznie, to jest bardzo ważne, róbcie cytologie, róbcie inne badania. To takie ważne, przecież tu chodzi o życie, a czy może być cos bardziej motywującego?! Chyba nie!!!