Witam mam na imię Ewa o mojej chorobie dowiedziałam się w 2011r miałam wtedy lat 41. Dostałam zaproszenie na bezpłatne badania w ramach Programu wczesnego wykrywania raka szyjki macicy.Więc poszłam się zbadać,zrobiono mi cytologie na wynik musiałam poczekać mniej więcej 10 dni, ale się tym tak bardzo nie przejmowałam ponieważ myślałam że będzie dobrze.Któregoś dnia otrzymałam telefon z poradni k i pani mi powiedziała żebym zgłosiła się do lekarza,przestraszyłam się troche i na drugi dzień zgłosiłam się pani doktor która poinformowała Mnie o złym wyniku,że stwierdzono obecność nieprawidłowych komórek nabłonkowych.Pani doktor skierowała Mnie na pogłębioną diagnostykę do szpitala, i tam zrobiono kolposkopie z weryfikacją histopatologiczną i znowu musiałam czekać na wynik do 3-tygodni najgorsze było przede mną jak się później okazało wezwanie do szpitala dostałam wcześniej,zgłosiłam się do lekarza a on zapytał Mnie czy mam dzieci a ja mu odpowiedziałam że nie mam, powiedział mi że będą musieli przeprowadzić zabieg tak zwana konizacja. W szpitalu przebywałam 2 dni lekarz poinformował Mnie że to jest tylko stan przed nowotworowy Cin2 i że to jest uleczalne 99% i będę mogła mieć dzieci.Tak bardzo się ucieszyłam z tego powodu i że jestem zdrowa.Dostałam zalecenia od lekarza że za 4-tygodnie po zabiegu muszę się zgłosić do poradni K na kontrol a po wynik hist-pat za około 3-tygodni w oddziale ginekologii.Taka byłam zadowolona jak wyszłam ze szpitala ale musiałam czekać jeszcze na ten wynik, znowu te najgorsze czekanie jak dalej będzie czy jest ok, i wtedy nie było nawet 3-tygodni dostałam pocztą wezwanie do szpitala zdenerwowałam się co może być czy znowu coś nie tak,poszłam do szpitala a lekarz do Mnie mówi tak wie pani po co panią wezwałem,a ja mu na to że się domyślam i on powiedział że stwierdzono u Mnie Naciek nowotworowy w 4 z 11 preparatów i znajduje się dość głęboko w szyjce macicy.I wtedy ta wiadomość spadła na Mnie jak grom z jasnego nieba, z początku nie dowierzałam co lekarz do Mnie mówi,oczywiście kazał mi zgłosić się do Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego na oddział Ginekologiczno-Położniczy i Ginekologii Onkologicznej w Olsztynie.na dalszą diagnostykę i znowu od początku wszystko się zaczęło musiałam czekać tydzień aż zbierze się konsylium lekarzy co zemną dalej zrobić.Oczywiście poszłam po tygodniu tam mnie jeszcze raz zbadano powiedziano mi że wszystko prawidłowo się goi po konizacji ale potem lekarz powiedział że to jest rak szyjki macicy w stopniu zaawansowania 1a2 będę musiała przejść operacje radykalną czyli usunięcie całego narządu rodnego.Dopiero ogarnęło Mnie przerażenie co mam zrobić czy mam się zgodzić na tą operacje czy nie oczywiście zgodziłam się pod warunkiem że pozostawią mi jajniki one były zdrowe i po za tym to były moje hormony i lekarze się zgodzili,i mi już było lżej na duchu że będę mogła te jajniki zachować,trudno wolałam wybrać życie wiedząc że nie będę mogła mieć dzieci ale wszystko się skończyło dobrze bo nie miałam przerzutów i radioterapii dzisiaj czuję się lepiej, operacje miałam 18 stycznia 2012r i nie dawno minął rok jak na razie nic mi nie dolega tylko muszę chodzić na konrol co 3-miesiące. Napisałam do państwa bo chciałam się podzielić swoimi przeżyciami i powiedzieć wszystkim kobietom żeby się badały że rak to nie wyrok i można z nim wygrać pozdrawiam Ewa z Olsztyna.