Mam 36 lat. To był wtorek, list z przychodni by wstawić się po odebranie wyników. Czwartek wizyta i wiadomość są nieprawidłowe nie możemy czekać powiedziała Pani Doktor – wspaniala kobieta. Ale ja jutro, mam dzień mamy u mojego pierwszaka. Mogę poczekać do poniedziałku powiedziałam wyłam jak głupia gdy moje dziecko mówiła wierszyk kocham cię mamo. Pewnie wyglądałam przynajmniej dziwnie, ale nie potrafiłam nad tym zapanować. Poniedziałek kolposkopia, dwa tygodnie wynik- rak. Pierwsza propozycja wyciąć macicę po konsultacji spróbujemy wyciąć tylko stożek szyjki powinno wystarczyć. Operacja trzy dni do domu. Nie powiem bolało ale czy aż tak by tego nie wytrzymać. Jestem już po jednej kontrolnej cytologii wszystko jest dobrze, teraz czekam na wyniki z kolejnej gdy będzie wszystko dobrze to wygram. Sami jednak widzicie, że nie potrafię nie myśleć o tym jednak świadoma jestem tego, że w tym stadium da się to wyleczyć poradzę sobie. Choroba ta to nie tylko fizyczna słabość jest jeszcze jedna strona to co się dzieje w naszych głowach.