Zachorowałam na raka szyjki macicy w 2008 roku, miałam wtedy 32 lata.Pani doktor wynik biopsji podała mi na korytarzu ,przy ludziach ,bez emocji:RAK SZYJKI MACICY. Dzis nie pamiętam co się działo od momentu diagnozy do operacji,okropny ból, żal, rozpacz, bezsilność…i łzy, tyle łez że można by sie w nich wykąpać.Na początku miałam miec usuniętą całą macicę, ostatecznie po konsultacji wykonano operacje oszczędzającą,czyli całkowitą amputacje szyjki macicy.Wynik histopatologii rak szyjki macicy Ia1,czyste marginesy cięcia ponad 1cm, usuniete węzły chłonne tez czyste,dalszego leczenia nie zaproponowano.Operacje amputacji szyjki przesłam w CO w Warszawie, na Ursynowie,wspaniali lekarze, opieka, psycholog.Obecnie tylko kontrole, najpierw co 3 miesiące, potem co pół roku, a nawet co rok.Długo nie mogłam sie pozbierac, depresja przez rok po leczeniu,ciągłe myśli i pytania co dalej..?Strach, że “to” powróci.. Chciałam tu podziekowac mojemu wspaniałemu profesorowi oraz lekarzom z CO,bo to oni uleczyli nie tylko moje ciało ale i duszę..A wszystkim kobietom zmagajacym sie z tą chorobą zycze wytrwałości, pozytywnego nastawienia,oraz wsparcia bliskich , bo to naprawdę bardzo ważne.Jeśli mogłabym jakoś pomóc,choćby radą i rozmową proszę o kontakt,gg 8668006, mail eve10122@vp.pl, pozdrawiam Ewa