W czerwcu 2006 roku urodziłam córeczkę. Miesiąc po porodzie odbyłam kontrolną wizytę u lekarza, wszystko bylo OK. Umówiliśmy się na następną wizytę za następny miesiąc. I wtedy…. okazało się, że mam podejrzenie raka szyjki macicy. Zamarłam. Ale szybko pomyślałam o 2 miesięcznej córce i wiedziałam, że musi być dobrze. Była cytologia, oczekiwanie na wyniki, zabieg usunięcia i…. WSZYSTKO JEST w porządku. Wiem, że miałam dużo szczęścia we wczesnym wykryciu, ale nawet przez moment nie zwątpiłam, w to, że może być żle. Pozdrawiam wszystkie dziewczyny z portalu:)